Hoola jest moim ulubieńcem od dawna.Ten puder gości na mojej twarzy prawie w każdym makijażu.Stuprocentowo zasługuje na swoją chwałę ,którą szczyci się w internecie.Jeśli nie miałyście do czynienia z tym produktem lub szukacie dobrego bronzera za rozsądną cenę w relacji do efektu jaki daje i wydajności - to zapraszam do recenzji:)
Hoola bronzing powder kupiłam w tamtym roku,nie był on kupiony w Polsce i kosztował wówczas ok.
£23.50. Kurs funta był wtedy bardziej opłacalny ,żeby kupować kosmetyki z Wielkiej Brytanii i cena wynosiła taniej niż w Sephorze.
Przejdźmy do samych właściwości pudru.Jak wiadomo bronzer ten występuje w wersji prasowanej.Jest dość drobno mielony,dlatego aplikacja jest bardzo bezproblemowa.Rozprowadza się gładko,nie tworząc plam.Bardzo dobrze się rozciera i łączy z innymi kosmetykami nakładanymi na twarz.
Przejdźmy do samych właściwości pudru.Jak wiadomo bronzer ten występuje w wersji prasowanej.Jest dość drobno mielony,dlatego aplikacja jest bardzo bezproblemowa.Rozprowadza się gładko,nie tworząc plam.Bardzo dobrze się rozciera i łączy z innymi kosmetykami nakładanymi na twarz.
Sławę zawdzięcza przede wszystkim swojemu kolorowi-jest to bardzo neutralny kolor brązu. Nie jest zbyt szary ( co skutkuje dość teatralnym efektem i chorym/zmęczonym wyglądem skóry) ani zbyt pomarańczowy/ceglany (look à la fanatyczka solarium).Wynikiem użycia go w makijażu jest naturalny wygląd.Do konturowania owalu twarzy nadaje się idealnie dzięki braku drobinek,ma wykończenie matowe,choć nie jest to kredowe,płaskie i toporne wykończenie.
Polecałabym go dziewczynom o jasnej i średniej karnacji. Dla opalonych cer mam Bronzing Powder Medium z Bobbi Brown, jest on bardziej widoczny na ciemniejszej karnacji. Wielką zaletą Hooli jest to,że nie łatwo przesadzić z tym produktem. Można stopniować efekt,dokładając cienkie warstwy produktu.Kosmetyk jest wydajny,co widać na zdjęciach.Mimo częstego używania go na sobie i innych,nie doszłam nawet do denka.
Puderniczka jest wykonana z kartonu,posiada małe lusterko.Zamykana jest na magnes.Design przypomina Hawaje,wakacje. Można powiedzieć ,że ten bronzer to takie słońce w pudrze.Produkt ma delikatny,prawie niewyczuwalny zapach.
.Mogą pojawić się pytania czy takie kartonowe pudełeczko nie będzie się niszczyć. Moje przez rok się nie zniszczyło ,ale stało się tak z dwóch powodów- przechowuję kosmetyki w taki sposób,żeby zminimalizować ich przemieszczanie się wśród innych moich skarbów ( nie trzymam go ściśniętego w kosmetyczce,jestem osobą ,która na punkcie szanowania przedmiotów ma lekkiego świra.Drugim czynnikiem jest to ,że nie podróżuję z tym pudrem zbyt często,a jeśli już zdarzy mi się z nim wyjeżdżać to trzymam go w kuferku.
Do pudru dołączony jest pędzelek ścięty na prosto.Włosie jest dobrej jakości,moźe dobrze służyć do rozcierania produktu,jednak mam do tego inne pędzle i ten pozostawiam sobie na jakieś kryzysowe sytuacje.
Jakie są Wasze bronzery? Czy jesteście fankami Benefit Hoola?
No właśnie - nie przekonują mnie te ich kartoniki :) Przy moim trybie życia mogłyby długo nie posłużyć ;) Chociaż z drugiej strony są ładne :)
OdpowiedzUsuńDokładnie-z jednej strony są urocze,pięknie wyglądają na półce czy w kosmetyczce, jednak mogą się zniszczyć.Firma Benefit fajnie obmyśliła sobie opakowania i design ,świadczy o tym ilość firm ,która się na nich wzoruje np. theBalm,MeMeMe,W7:)
OdpowiedzUsuńja uwielbiam te kartoniki, ale macie rację - długo by nie pożyły w torebce:( za to w szafce - niech leżą i wyglądają...
OdpowiedzUsuńz bronzerów to ja chyba tylko stosuję Skinfinishe z MAca... ale co do Benefitów, to kocham Sugarbomb i Hervanę:) (mam też chrapkę na Coralistę i Dandeliona)
mam i uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńoprócz Hooli posiadam róż Bella Bamba i jestem nim zachwycona. teraz czaję się jeszcze na jakiś inny odcień ;)
Ostatnio kupiłam róż Bella Bamba na mega okazji! Zapłaciłam za kredkę Eye Bright, ten róż,miniwersję High Beam, i bazę pod cienie z kosmetyczką 160 zł:) Niebawem wstawię notkę o tym na bloga:)
Usuńpiękny jest, szkoda ze nie pokazalas efektu na policzku.
OdpowiedzUsuńRobię teraz kurację oczyszczającą więc nie wyszłoby to tak jakbym chciała. Może zacznę dodawać na bloga zdjęcia osób ,które maluję-wtedy będziesz mogła zobaczyć go w akcji:)
UsuńMuszę w końcu się na niego skusić :)
OdpowiedzUsuńWarto!:)
Usuńjakoś najbardziej z benefiitowych pudełeczek podoba mi się ten coralista :D
OdpowiedzUsuńWszystkie są urocze, Coralista i Dandelion mają najciekawsze opakowania:)
Usuńteż bardzo lubię Hoolę! jedyne co mnie w niej denerwuje, to to, że się niedobra osypuje i pyli.. ale jakoś wybaczam ;)
OdpowiedzUsuńJa otrzepuję pędzel w kartoniku,więc nie mam tego problemu, że puder pobrudzi mi ubrania:)
UsuńChodzi za mną od baaardzo długiego czasu, ale mimo, że wyznaję zasadę wszystkiego nigdy nie za wiele... hahaha ;p to muszę coś wykończyć pierw :) Ostatnio znów wróciłam do Laguny z Narsa, więc kupno Hooli się odwlecze raczej.
OdpowiedzUsuńPoza tym coś nas łączy - lekki świr na punkcie szanowania wszystkiego.
Dokładnie, nie ma co napoczynać 100 kosmetyków tego samego rodzaju:)Mi bardzo podoba bronzer Chanel, Laguna również kusi, ma inne wykończenie więc mogę się skusić na nią bez wyrzutów sumienia ,że dubluję produkty:)
UsuńBardzo ładny kolorek :))
OdpowiedzUsuńJa choruję na hoole :(
OdpowiedzUsuńAle kurcze brak kasy mi doskwiera. A w pudełeczkach jestem zakochana :)
baaardzo lubie Hoole i juz mi niestety dobija dna... :)
OdpowiedzUsuńW mojej końca nie widać,bardzo wydajna:)
Usuńlubi benefit ale te kartonowe pudeleczka doprowadzaja mnie do szału, nie znosze ich! tyle się płaci za produkt a wygląda to, moim zdaniem , mało ciekawie... :)
OdpowiedzUsuńNa pewno nie są tak trwałe jak puderniczki wykonane z tworzywa sztucznego, jednak mają to coś co wyróżnia je spośród innych kosmetyków i przyciąga konsumentki:)
UsuńPiękna jest Hoola, coraz bardziej mnie do niej korci :)
OdpowiedzUsuń