środa, 29 sierpnia 2012

MAC Paint Pot - Painterly

Dziś recenzja produktu,który zrewolucjonizował mój makijaż oczu. Mowa o cieniu w kremie marki Mac znanym pod nazwą Paint Pot. Na jego zakup zdecydowałam się ,ponieważ poszukiwałam bazy pod cienie. Oczywiście na mojej liście baz do testowania jest wiele pozycji, jednak nasz rynek oferuję wiele produktów o tych samych właściwościach i formule (prawie wszystkie są mniej lub bardziej udanymi kopiami bazy Art Deco). Może wiele Was zarzuci mi ,że chwaliłam sławną bazę Art Deco, a szukam czegoś lepszego. Chcę na początku zaznaczyć ,że baza Art Deco jest świetnym produktem, jednak nie moim ideałem jeśli chodzi o tego typu kosmetyk.Przejdę teraz do recenzji cienia Painterly, żeby zbyt Was nie zanudzić:)



W eleganckim szklanym słoiczku mamy do wykorzystania 5 g produktu.Słoiczek jest zaprojektowany w przemyślany sposób- jest bardziej szeroki niż wysoki,przez co łatwo wydobyć z niego kosmetyk.


Formuła cienia jest dość śliska i gładka. Łatwo rozprowadza się po powiece i daje się blendować. Jednak nie zalecałabym bardzo powolnego nakładania, ponieważ gdy cień zasycha staje się bardziej suchy i pudrowy. Nie jest to absolutnie jego wadą, bo kiedy już zaschnie to jest bardzo trwały.Cienie na nim mają bardziej nasycony kolor, dają się również ładniej rozcierać, ponieważ Paint Pot nie jest lepki.


Przechodząc do samego koloru- celowałam w kolor który stanowiłby tło dla innych cieni.Musiał być neutralny,w kolorze mojej skóry.Początkowo miałam ochotę na Soft Ochre,który jest bardziej pomarańczowy- będzie bardzo dobry dla osób o ciemniejszej karnacji oraz dla tych ,którzy chcą zatuszować silne zasinienia i zaczerwienienia na powiekach. Painterly zaproponowała mi miła Pani wizażystka w salonie Mac. Jest on bardziej różowy- czyli przeznaczony dla jaśniejszych cer,a także dla osób ,które mają ciemniejszą skórę na powiekach. Nie ma bardzo dużych różnic w pomiędzy tymi kolorami,ważne jest aby wybrać taki w którym lepiej się wygląda;)


Ten cień sprawdzi się w makijażach naturalnych oraz sprawdzi się jako uzupełnienie innych odcieni w makijażu, ponieważ jest bardzo uniwersalny. Możecie kłaść go również na dolną powiekę, gdzie sprawdzi się do tuszowania mankamentów jakie dotyczą dolnej powieki- zadziała jak korektor.Pięknie odświeża spojrzenie, nałożony na łuk brwiowy liftuje brwi i otwiera oko.


Jest to produkt niezwykle wydajny, mam go od tamtego roku,a zużycie jest niewielkie. Nie zauważyłam ,żeby wysychał. Dobrze dokręcam przykrywkę i trzymam Paint Pota dnem do góry.Cena za jaką go wówczas kupiłam to 74 zł.


Po nałożeniu na rękę większej ilości wyszedł na zdjęciu bardziej przyciemniony kolor, w mniejszej ilości na powiece wygląda na bardziej rozbielony.Do wyboru mamy 9 odcieni, czasami wchodzą nowe kolory w edycjach limitowanych.Cienie sprawdzają się jako baza tak jak w przypadku mojego, jako podbicie koloru dla innych cieni,jako eyeliner oraz aplikowane samodzielnie.


Podoba mi się jeszcze Bare Study oraz  Rubenesque:)
 A Wy używacie Paint Potów?

niedziela, 19 sierpnia 2012

Benefit THE pretty COMMITTEE


 
Z zestawem kosmetyków Benefit wiąże się pewna śmieszna historia. Nie jest może ona niezwykła dla dziewczyn o naturze kosmetycznego łowcy, które znają arkana perfumeryjnych polowań. Zestawy początkowo były dostępne za ponad 200 zł. Kręciłam się koło nich , nie zaprzeczam. Kalkulowałam,namyślałam, już miałam kupować- to znów rezygnowałam. Kiedy w Sephorze zosytał już tylko jeden zestaw, adrenalina zaczęła krążyć w moich żyłach. Zdecydowałam ,że muszę go mieć,ale był jeden problem na drodze do kosmetycznego zaspokojenia- trzymała go w rękach druga kobieta...


...Czaiłam się za nią po całej perfumierii- a Ona mówiła do swojego faceta- "no nie wiem  czy to kupić, czy ja będę tego używać?" cała w rozterce liczyła na pomoc mężczyzny, co z góry spisane jest na porażkę. On oczywiście "pomocny" powiedział " No kup to sobie" w nadziei ,że ukróci swoje męki w tym babskim sklepie. Na szczęście Pani się rozmyśliła, wydała Panu rozkaz odłożenia zestawu na sklepową półkę. Ja jak na skrzydłach poleciałam pochwycić zdobycz i zapłacić za nią w kasie. Pani ekspedientka wypowiadając kwotę jaką miałam uiścić wynagrodziła wszystkie moje trudy i znoje tego polowania. W kasie usłyszałam magiczne słowo " sto sześćdziesiąt złotych". Miałam swoje trofeum!Mam nadzieję ,że spodobała Wam się moja historyjka i dotrwałyście do końca.




Całość opakowana jest w śliczną dziewczęcą kosmetyczkę, która jest również praktyczna- wykonana z siateczki,dzięki której widzimy znajdujące się w niej kosmetyki.Na odwrocie podane są składy produktów oraz instrukcja ich stosowania.
Tak prezentuje się zawartość:



W zestawie znajdziemy trzy produkty pełnowymiarowe i jedną miniaturę Róż Bella Bamba występuje w regularnym rozmiarze czyli 8 g. Jak zwykle w różach Benefit dołączony jest pędzelek. Różni się jednak od pędzelka z Hooli, ma bardziej zaokrąglony kształt.



Kredka Eye Bright służy do rozjaśniania naszego spojrzenia. Ma lekki różowy kolor, który rozświetla,odmładza i liftuje twarz optycznie. Możemy używać jej na linii wodnej,w obszarze pod brwiami, a także w innych miejscach w których chcemy uzyskać rozświetlenie.Produkt o wielkości 1,4 g.


Następnym kosmetykiem jest baza pod cienie i korektor w jednym- Stay don't Stray.Produkt ma dużą pojemność - 10 ml. Występuje w wygodnej buteleczce z pompką.Ma neutralny kolor, co pomoże ukryć delikatne zasinienia. Według producenta ma sprawić ,że cienie nie będą się rolować, kolor zostanie bardziej wydobyty.Utrzymuję trwałość nie tylko cieni ,ale również bardziej kryjących korektorów.




Ostatnim kosmetykiem ,którego byłam najbardziej ciekawa był sławny High Beam. Jest to 4 ml miniaturka. Jest to idealny rozświetlacz na podróż lub do torebki- a) zajmuję mało miejsca , b) nie pokruszy się gdyż ma płynną formułę, c)- jest bardzo wydajny ,ale ma krótki termin ważności - czyli nic nam się nie zmarnuje. Myślę, że jest wielkości tych próbek ,które dodawane są do gazet w Wielkiej Brytanii ( u nas niestety nie mamy takich giftów-jawna dyskryminacja :/ ). Daje subtelny glow, wydaje się być idealny dla Panien Młodych lub do świetlistego makijażu z efektem promienistej cery. Jedyne co mnie w nim zniechęca to rodzaj opakowania, jak dla mnie dość niehigieniczne.




Jak Wam podobają się takie zestawy? Mam teraz na oku Go TropiCoral-co o nim myślicie? Podobał Wam się The pretty Committee?

piątek, 17 sierpnia 2012

Zorganizowałam się!

Po krótkiej przerwie spowodowanej moimi krótkimi (i zimnymi :/ ) wakacjami w Mikołajkach wracam z postem o przyborniku kosmetycznym firmy True Spirit.Ten mały przedmiot urzekł mnie do tego stopnia ,że po powrocie z zakupów poleciałam jak na skrzydłach uporządkować moje patyczki i waciki kosmetyczne.



Pojemnik wykonany akrylu, posiada zdejmowaną pokrywkę.W środku znajdziemy jedną dużą prostokątną komorę z szczelinką, dzięki której możemy łatwo wyciągać płatki kosmetyczne.Jedynym minusem jest to ,że przez tą dziurkę nasze materiały higieniczne się kurzą.Ta duża komora mieści płatki Lilibe w rozmiarze max lub dwie kolumienki tradycyjnych płatków kosmetycznych.

Mniejsza kwadratowa komora może pomieścić jedną kolumienkę płatków w najbardziej popularnym rozmiarze lub opakowanie patyczków higienicznych.Ostatnie  dwie małe przegrody przeznaczyłam na patyczki kosmetyczne,ale te bardziej pomocne w makijażu- jedne płaskie i szpiczaste na końcach oraz drugi rodzaj- szpiczaste i z tradycyjną końcówką  w zmniejszonej wersji.




Pojemnik jest stabilny, wykonany z grubego tworzywa.Jedyne co bym w nim poprawiła, to dodanie pod spodem gumy, która zapobiega przesuwaniu, tak aby jeszcze stabilniej spoczywał na toaletce.
Za produkt w Rossmannie zapłaciłam ok. 30 zł, dostępne były jeszcze różne warianty.Organizer bardzo ułatwi mi życie oraz uprzyjemni wykonywanie makijażu. Można w nim również przechowywać kosmetyki np. cienie,pomadki i inne mniejsze produkty.


Jak wy organizujecie przybory higieniczne?

środa, 8 sierpnia 2012

Depilacja





Lato to chyba idealna pora na poruszenie tematu depilacji. Oczywiście nie dlatego ,że depilujemy się jedynie w okresie wakacyjnym - zapuszczanie "futra" na nogach nie ogrzeje nas przecież podczas srogiej zimy ;) Kiedy pokazujemy ciało w oszczędnym odzieniu warto zadbać o to ,aby skóra prezentowała się dobrze i była gładka. Każda z nas podczas wakacyjnych wojaży woli wypoczywać niż co chwila zaprzątać sobie głowę depilacją. Jak to zrobić żeby się nie narobić? Jak oszczędzić na depilacji? I co najważniejsze- którą metodę wybrać? Jeśli chcecie znaleźć odpowiedź na nurtujące Was pytania to zapraszam na nową depilacyjną serię na moim blogu.





Zacznijmy od samego sprawcę zamieszania- WŁOS. Chcemy mieć jak najbujniejszą fryzurę ,a niekoniecznie chcemy hodować puszczę amazońską na innych strefach naszego ciała.
Nie będę przytaczała pełnej wiedzy na temat budowy włosa, zajmę się jednak aspektami, które będą miały znaczny wpływ na naszą depilację oraz będą odpowiedzią na nurtujące nas pytania.

Włos składa się z części wystającej ponad powierzchnię skóry -łodygi, oraz korzenia zakotwiczonego w mieszku włosowym w skórze właściwej.



W taki prosty sposób wyróżniamy depilację poprzez którą usuniemy włosy od ich końca do powierzchni skóry:
- depilatory w kremie
- żyletki,maszynki do golenia, golarki elektryczne




Oraz bardziej skuteczne metody depilacji , wyrywające włosy z częścią ,która znajduję się pod powierzchnią skóry
- woskowanie
- cukrowanie
- depilatory elektryczne
- IPL
- elektroliza



 Następną czynnikiem ,który będzie miał wpływ na naszą depilację jest cykl włosowy.Cykl włosowy czyli fazy rozwojowe włosa to : anagen czyli faza wzrostu trwająca 2-7 lat - obejmuję ok. 60- 90% wszystkich włosów, kategen- okres z którym dochodzi do zahamowania wzrostu i stopniowego zaniku mieszka włosowego trwający 1- 2 tygodnie- obejmuje 0,5- 2 % włosów oraz telogen , który jest okresem spoczynku i kończy się wypadnięciem włosa, trwa 2-4 miesiące i obejmuje 2- 18 % włosów.
Podsumowując - poszczególne włosy znajdują się w różnych stadiach rozwoju, czyli cykl włosowy jest asynchroniczny, dzięki czemu nie dochodzi do utraty dużej ilości włosów ( oczywiście w normalnej fizjologii, nie biorąc pod uwagę zaburzeń cyklu włosowego i chorób tych przydatków skóry).
W praktyce: włosy odrastające po goleniu maszynką to włosy anagenowe. Fazy wzrostu włosa mają szczególne znaczenie w przypadku depilacji laserowej.Metoda ta będzie omówiona w następnych postach.

 Jeszcze kilka ciekawostek ;)

  • Całkowita liczba mieszków włosowych u człowieka wynosi ok. 5 mln, w tym 100- 150 tys. na skórze owłosionej głowy.
  • Z każdego mieszka włosowego w ciągu całego życia może wyrosnąć ok. 20-30 włosów.
  • Szybkość wzrostu włosa zależy od płci,rasy,wieku,okolicy ciała, pory roku,wykonywanych zabiegów higienicznych i kosmetycznych. 


W kolejnym wpisie omówię metody depilacji dostępne w zaciszu własnej łazienki. Następne posty będą w temacie zabiegów profesjonalnych usuwania zbędnego owłosienia.Mam nadzieję, że nowa seria postów przypadnie Wam do gustu i przyjmiecie ją z entuzjazmem:)